Mój cud IVF

Mój cud IVF

Odkryliśmy, że nie jesteśmy w stanie zajść w ciążę w sposób naturalny, więc zdecydowaliśmy się na metodę zapłodnienia in vitro. Miałem 9 rund IVF, z których jedna wylądowała w szpitalu z łagodnym przypadkiem nadmiernej stymulacji. Wtedy właśnie zdecydowałam się poszukać w Internecie informacji na temat niepowodzeń implantacji. Robiąc to, znalazłem klinikę w Londynie, która najwyraźniej specjalizowała się w tej dziedzinie, immunoterapii (ponieważ mój układ odpornościowy był zbyt wysoki), więc odbyłem konsultację telefoniczną. Konsultant był tak pozytywnie nastawiony, że może pomóc, że zdecydowaliśmy, że musimy to zrobić. Mój mąż i ja szybko zbliżaliśmy się do czterdziestki, to miała być nasza ostatnia przygoda, więc musieliśmy rzucić wszystko.

Rozpoczęła się 10. runda. Zawierało mnóstwo leków, naparów i wycieczki do Londynu. Współpracowaliśmy z tą kliniką w Londynie obok naszej kliniki w Walii. Zbadaliśmy także nasze zarodki, aby określić ich jakość. Było ich 4 i podczas tego procesu 1 zmarła, 2 były nienormalne i czwartego nie udało się uzyskać odczytu. Zdecydowaliśmy się go odłożyć ze względu na całą terapię immunologiczną, którą przeszedłem. Oczekiwanie na wykonanie testu ciążowego było pełne napięcia. 

Zaczęłam krwawić 1/2 dnia przed planowanym badaniem. Wycieczka do kliniki po kolejne zastrzyki. Jednak było pozytywnie. 9 miesięcy później, po wielu zastrzykach i tabletkach, urodziła się moja córka.

Kilka lat później zdecydowaliśmy się wykorzystać nasz ostatni zamrożony zarodek, stosując tylko część leków, które stosowaliśmy u moich córek, w nadziei, że damy jej rodzeństwo. Pozytywny test ciążowy! Wow, nie mogliśmy mieć tyle szczęścia, prawda?

Zgadłeś, nie, nie moglibyśmy. Straciłam dziecko tuż przed 12 tygodniem. Tydzień później nie tylko pogrążyłem się w żałobie, ale doznałem niemal śmiertelnego krwotoku. 

Niebieskie światło do resuscytacji w jednym szpitalu, kilka transfuzji, abym był na tyle stabilny, że mogłem dostać niebieskie światło do innego szpitala.

Kilka miesięcy później stało się oczywiste, że nie radzę sobie z tym wszystkim zbyt dobrze i zacząłem cierpieć na ataki paniki połączone z nadmierną czujnością. Umawiam się na rozmowę z położną zajmującą się żałobą, która była moim wybawicielem. Doradziła mi, że potrzebuję terapii na zespół stresu pourazowego (PTSD), która bardzo mi pomogła. W końcu moje spotkania z nią stały się rzadsze, w miarę jak czułem się coraz lepiej. Niepokój ustąpił.

Niestety, w kwietniu ubiegłego roku ataki lęku i paniki ponownie podniosły głowę. To wywołało mój zespół jelita drażliwego, a niepokój i panika wymknęły się spod kontroli. Sierpień ubiegłego roku był ostatnią słomą. Myślę, że patrząc wstecz, przeżyłem załamanie. Ataki wywoływały u mnie zespół jelita drażliwego, miałam ciągłą biegunkę i byłam całkowicie przekonana i zmartwiona, że ​​umieram. W ten weekend straciłem pół kamienia. Teraz miało to wpływ na moją córkę. Właściwie to poprosiła mnie, żebym przestał płakać, bo ją denerwuję. Moja pobudka!! Po raz kolejny potrzebowałem pomocy. Poszedłem do mojego lekarza rodzinnego, który przeprowadził szereg badań i przepisał mi leki na stany lękowe i IBS. Wróciły badania, byłam obrazem zdrowia, więc to był mój umysł. 

Po raz kolejny zwróciłam się o pomoc do terapeuty zespołu stresu pourazowego, zastanawiając się, czy po takim czasie znowu cierpię. I rzeczywiście, byłem. Prawie śmierć z powodu krwotoku wywołała u mnie prawdziwą obawę, że ja i moja rodzina umrzemy, a ja nie będę w stanie temu zapobiec. Do tego doszedł fakt, że odgłos biegunki skojarzył mi się z utratą krwi związaną z krwotokiem. Zajmowaliśmy się nimi przez kilka sesji i jak dotąd wszystko było w porządku. Nadal budzę się w środku nocy z atakami lęku, ale nauczyłem się z nimi pracować i oddychać, ale wydają się osłabione i nie trwają tak długo.

Powodem, dla którego założyłam bloga, jest to, że jedyną radą, jaką dała mi moja konsultantka, była rozmowa z osobą, która przeszła zapłodnienie in vitro, ponieważ naprawdę nie wiesz, jak to jest, jeśli tam nie byłaś.

Chcę pokazać ludziom, że jest to możliwe, ale jest to trudne. Chcę móc wspierać ludzi i służyć radą, bazując na swoim osobistym doświadczeniu, a także przełamać wciąż istniejące tabu dotyczące konieczności pomocy w zajściu w ciążę. Jeśli uda mi się pomóc chociaż jednej osobie, osiągnę to, co zamierzyłem. Jeśli pomogę bardziej, będę zachwycony!

Jestem także na Instagramie: the.infertilitybubble Obydwa są nadal dość znane i szukam swojej drogi.

Chcę również zaangażować się w grupy wsparcia w zakresie płodności.

Bardzo mnie to pasjonuje, ponieważ żałuję, że nie byłam trochę lepiej przygotowana na zapłodnienie in vitro od osób, które przez to przeszły, i nie mogłabym osobiście opowiedzieć, jak dokładnie się czułam, jakie emocje i napięcie może to powodować .

Zespół redakcyjny
Zespół redakcyjny
Fertility Road ma na celu informowanie i inspirowanie w sposób uczciwy, bezpośredni i empatyczny. Nasi autorzy-eksperci z całego świata analizują wiedzę naukową i dostarczają odpowiednich, aktualnych informacji na temat wszystkiego, co wiąże się z zapłodnieniem in vitro.

Powiązane artykuły

Kalkulator kosztów zapłodnienia in vitro
Oblicz koszty IVF-ICSI lub oddania komórek jajowych w popularnych lokalizacjach w Europie!