Kliniki niepłodności – dobre, złe i brzydkie

Klinika niepłodności

Moje pierwsze doświadczenie z kliniką leczenia niepłodności było katastrofalne. Zostałam zmuszona do poddania się inwazyjnemu leczeniu na szpitalnym korytarzu, w wyniku czego odmówiłam i wyszłam. Klinika nigdy więcej się z nami nie skontaktowała i nigdy już nie wróciliśmy.

Powiedzmy, że nie był to pomyślny początek.

Od tego czasu przeszedłem wiele rund zapłodnienia in vitro i kilkanaście klinik. Zostałam weteranem płodności i poddałam się wszelkim testom znanym kobiecie i lekarzowi, aby zdiagnozować i wyleczyć moją niepłodność. Oto moje najważniejsze wskazówki dotyczące wyboru kliniki i tego, jak oddzielić dobro, zło i brzydotę.

Myślę, że pierwszym szokiem związanym z klinikami leczenia niepłodności jest to, że większość z nich nie wygląda na miejsce, do którego należy udać się, aby urodzić dziecko. Z biegiem lat zacząłem oczekiwać nieoczekiwanego – od kliniki wyglądającej jak wyjęta prosto z powieści Dickensa po tę, która przypominała galerię sztuki współczesnej w Nowym Jorku.

Jest jednak jedna rzecz, do której nigdy się nie przyzwyczaiłem klinika płodności Poczekalnia. W większości placówek nie myśli się o prywatności i anonimowości, której pragnie i potrzebuje wielu pacjentów. W przypadku najgorszych przestępców pary są stłoczone razem, krzesła zwrócone do siebie, więc nie ma gdzie indziej patrzeć, a w kącie może znajdować się stos dziecięcych zabawek, które przypominają ci o tym, czego nie masz.

Trzy miesiące później okazało się, że jestem w ciąży, ale** płód był pozamaciczny i zagnieździł się w moim brzuchu**. Była to sytuacja zagrażająca życiu, której można było uniknąć, gdyby na zakończenie leczenia wykonano dokładniejszy test ciążowy.

Najlepsza poczekalnia, w jakiej kiedykolwiek byłem, przy jej projektowaniu wyraźnie uwzględniła doświadczenia pacjentów. Ściany były zaokrąglone, tak aby każda para mogła usiąść w swojej prywatnej przestrzeni. Biorąc pod uwagę, że zawsze wiąże się to z długim oczekiwaniem, było to o wiele przyjemniejsze.

Prędzej czy później w twoim podróż płodności, Twój partner (lub Ty) przeżyjecie horror „Pokoju Produkcyjnego” – miejsca, w którym mężczyźni i czasopisma zbierają się, aby pobrać próbkę nasienia. Większość pokoi jest niewielka, często pełnią także funkcję toalety lub szafki. W tej, w naszej pierwszej klinice, w kącie stało wiadro i mop, pudełka z rękawiczkami chirurgicznymi piętrzyły się od podłogi do sufitu, obowiązkowe, bogato oprawione czasopismo z najwyższej półki i bardzo niewygodnie wyglądające plastikowe krzesło.

Zawsze rozczarowało mnie, że pary nie są rutynowo pytane, czy chciałyby być razem na tej części procesu, aby jako matka mogła powiedzieć swojemu dziecku: „Byłam tam”. Ilekroć odważyliśmy się o to poprosić, personel kliniki traktował nas jak dziwaków, mimo że ogólnie rzecz biorąc, do urodzenia dziecka potrzeba dwojga.

Być może, gdyby sale produkcyjne były zaprojektowane bardziej na wzór sypialni z delikatnym oświetleniem i iPodem z wyborem muzyki, wówczas pary, gdyby chciały, mogłyby zdecydować się na wspólne rozpoczęcie procesu wspomaganego poczęcia w bardziej naturalny sposób.

Obecnie większość klinik leczenia niepłodności umożliwia obecność partnerów podczas zabiegu transferu zarodka, co jest zdecydowanie pozytywną rzeczą. Ale jedna z najlepszych klinik, w jakich kiedykolwiek byliśmy, pozwoliła nam również obejrzeć proces ICSI, gdy embriolog wstrzykuje plemnik do komórki jajowej. Myśl, że za kilka lat będziemy mogli powiedzieć naszemu dziecku, że byliśmy świadkami tej chwili, była dla nas ogromnym przywilejem.

Ponadto nowa technologia, taka jak embrioskop – który rejestruje ciągły film przedstawiający zarodki podczas pierwszych kilku dni w laboratorium – jest niesamowita. Oczywiście, mając wybór, każda z nas poddająca się leczeniu niepłodności wolałaby począć dziecko w sposób naturalny, ale możliwości te są wyjątkowe i wyjątkowe i oferują pewną rekompensatę za konieczność skonfrontowania się z tym, co jest, nie oszukujmy się, sztucznym i trudnym procesem.

Jeśli leczysz się prywatnie (a większość kobiet poddawanych leczeniu niepłodności tak jest), poświęcenie czasu na wybór odpowiedniego środowiska i jakości opieki jest naprawdę ważne. W najbardziej ruchliwych klinikach można czasami poczuć się jak krowa na targu bydła z numerem wydrukowanym na odwrocie. Poszedłem do jednej kliniki, gdzie nie tylko poczekalnia była pełna, ale regularnie można było spotkać ludzi siedzących na schodach. Niedawno rozmawiałam też z kobietą, która powiedziała, że ​​jej przychodnia jest tak zajęta, że ​​w ogóle nie odbierają telefonu, więc jeśli miałaby jakiekolwiek pytanie, choćby drobne, musiała wsiąść w pociąg z Brighton i przyjechać do Londynu.

Najlepsze kliniki leczenia niepłodności mają dla Ciebie czas i sprawiają, że czujesz się indywidualnością. Masz możliwość nawiązania kontaktu z jednym lekarzem, który stara się zrozumieć Twoją historię i niczym detektyw próbuje ustalić, na czym polega problem i co należy zrobić. W idealnym przypadku ten sam lekarz będzie osobą, która ustali dawkę leku stymulującego oraz wykona badania, pobranie komórek jajowych i transfer zarodków.

Możesz być zainteresowany przeczytaniem: IVF za granicą – przewodnik dla początkujących

Byłam tylko w dwóch klinikach leczenia niepłodności, które przyjęły takie podejście – w większości klinik spotyka się różnych ludzi na różnych etapach leczenia, a czasami nigdy nie widzi się tej samej osoby dwa razy. Jednak w tych dwóch klinikach znajomość i opieka lekarza/pacjenta miały ogromny wpływ na moje odczucia co do leczenia.

Niestety, nawet najlepsze kliniki muszą mierzyć się z porażkami. Jedną z rzeczy, które zdecydowanie zalecam, jest to, aby u wszystkich pacjentów z zapłodnieniem in vitro pod koniec leczenia wykonano badanie krwi w celu zmierzenia poziomu hormonu ciążowego, hCG. Nikt nie lubi wizyt w klinice leczenia niepłodności, gdy zaczyna się plamienie lub nawet krwawienie, aby wykonać test, o którym w głębi serca wiesz, że będzie negatywny. Nikt nie lubi bólu oczekiwania na to przerażające wezwanie, aby dać ci wynik.

Ale mówię to z własnego doświadczenia: nigdy nie należy pozwalać na po prostu wykonanie badania moczu w domu. Poszedłem do jednej kliniki, która oferowała swoim pacjentom tylko taką opcję, a ponieważ domowy test wyszedł negatywnie, a ja krwawiłem, założyłem, że tak. Trzy miesiące później okazało się, że jestem w ciąży, ale płód był pozamaciczny i zagnieździł się w moim brzuchu. Była to sytuacja zagrażająca życiu, której można było uniknąć, gdyby na zakończenie leczenia wykonano dokładniejszy test ciążowy.

Współczuję pracownikom, którzy regularnie muszą wykonywać ten okropny telefon, aby poinformować Cię, że Twój test jest negatywny – aktualne statystyki wskazują, że tylko jedna trzecia cykli kończy się sukcesem. Jednocześnie muszę powiedzieć, że większość klinik nie radzi sobie dobrze z zarządzaniem nieudanymi cyklami. Kiedy moja bliska przyjaciółka miała pierwszy negatywny wynik po leczeniu w ramach NHS, zapytała, czy może udać się do doradcy, i powiedziano jej, że nie ma wolnego terminu przez następne trzy miesiące.

Niedawno usłyszałam też inną historię, w której kobieta była zrozpaczona, gdy dowiedziała się, że jej badanie krwi wyszło negatywnie, ale nie pozwolono jej opuścić kliniki przed udaniem się do działu księgowości, aby rozliczyć się z badaniem. (Dlaczego nie zadbać przynajmniej o to, aby wszyscy pacjenci płacili za hCG z góry?)

Co więcej, nie było żadnej kliniki leczenia niepłodności, do której poszłam i z której odeszłam, ani jednej, która skontaktowałaby się ze mną później, aby dowiedzieć się, jak się czuję i dokąd zmierzam w mojej dalszej podróży z płodnością. Zawsze czułam się tak, jakbym była czarną owcą w klinice leczenia niepłodności, tą, która kupiła statystyki dotyczące urodzeń żywych i na szczęście w końcu zniknęła.

Jedną z wad całego procesu jest to, że chociaż płodność to obecnie wielki biznes – wystarczy spędzić weekend na corocznym pokazie płodności w Olimpii, aby się przekonać – pacjenci są nadal zbyt bezsilni w obliczu lekarzy, którzy trzymają nasze szczęście w swoich rękach. ręce. Nie chcemy robić zamieszania; zależy nam, aby cały personel kliniki nas „polubił” i dołożył wszelkich starań, aby urodzić nam upragnione dziecko.

Oznacza to, że wiele osób jest gotowych znosić to, co „złe”, a nawet „paskudne”.

Sam to robiłem nie raz. Dlatego ostrożnie wybieraj klinikę leczenia niepłodności. Wskaźniki sukcesu są ważne, ale są też inne rzeczy. Zastanów się, jakiego rodzaju środowiska, zaangażowania i opieki potrzebujesz podczas leczenia. A kiedy nie jest wystarczająco dobrze lub jest coś, co może to poprawić, krzyczmy o tym, aby wszystko w końcu się zmieniło.

Jeśli jako klienci zaczniemy domagać się lepszych klinik i bardziej spersonalizowanego podejścia do naszego leczenia, to w końcu tak się stanie i nie mam wątpliwości, że wyniki się poprawią.

Aby uzyskać więcej informacji, odwiedź jessicahepburn.com

Jessiki Hepburn
Jessiki Hepburn
Jessica Hepburn jest jednym z czołowych brytyjskich przedstawicieli pacjentów, którzy wypowiadają się na temat płodności, niepłodności, nauki o rodzeniu dzieci i współczesnych rodzin. Przeszłam jedenaście rund IVF.

Powiązane artykuły

Kalkulator kosztów zapłodnienia in vitro
Oblicz koszty IVF-ICSI lub oddania komórek jajowych w popularnych lokalizacjach w Europie!